- Ja nie jestem kotem! Dylan jest, no ale nie ja. Jyrggy tym bardziej. I w ogóle to tu same stare dupy są. - burknął w stronę chłopaka. No, doprawdy... Żeby już sobie nie można było w spokoju pozdychać... Bezczelność!
- Wężuś mnie molestuje. - stwierdził z wyjątkowo głupawym uśmiechem na twarzy, dając się podciągnąć. Wsparł się na najbliższej dwójce i wstał, chybocząc się lekko na boki.
Offline
Diablica
- Koteczku... - narysowała cudzysłów w powietrzu. - Czy mam użyć bardziej dobitnych słów, aby wreszcie to do ciebie dotarło? - zapytała, wyraźnie zirytowana.
To prowokujące zachowanie tylko podsycało jej wściekłość, więc nieźle już sobie chłopaczek nagrabił. Złapała za ramię Dylana i wstała.
- Kotuś, idziemy - warknęła, kierując się w stronę widniejących na horyzoncie budynków Akademii.
Przy okazji, zbierając całą siłę, kopnęła obiekt swojej wściekłości w piszczel. Mocno. Powinien złamać nogę, ale whatever.
Rozluźniła nieco uścisk, w którym wciąż trzymała ramię Dylana i wymruczała ciche przeprosiny. Obróciła się gwałtownie i zabierając swoje rzeczy, przytuliła się do jego ramienia, warcząc coś cicho do siebie.
Chyba koniec zabawy.
Ostatnio edytowany przez Carolinee (05-10-2012 12:04:32)
Świat się zmienia, słońce zachodzi, a wódka się kończy.
Offline
Dzięki mocy ognia byłam już sucha. Ale wściekła nadal. Kiedy wszyscy co mieli, choć z trudem, usadowili się na moim grzbiecie (sporo ich było a ja mam tylko siedem metrów bez ogonów!) ruszyłam szybkim krokiem w stronę akademii. Nie miałam ochoty latać. Ani nawet siły. Zapach krwi też był drażniący.
- Niech ktokolwiek, kto nie jest Meshem, opatrzy Jyrgallowi głowę - westchnęłam. Zatrzymałam się przy kopniętym. - A kimże to jesteś, żeby nam coś kazywać, hę? Nie rób scen bo tylko z siebie błazna robisz, a my... W większości jesteśmy pełnoletni. Tak w ogóle... Nie, dobra. Znajdę cię w szkole, dużo osób nie ma - mruknęłam i kłusem ruszyłam w stronę akademii (bo lisy mogą kłusować, ne? ._.)
Goście, strzeż się, ja cię widzę! Zjem cię, jak coś przeskrobiesz!
Mimo, że jestem Adminem, nie jestem taka sztywna, jakby niektórzy Chcieli~♫
Wolę nawet nie myśleć, jak nudny byłby ten świat bez świrów takich, jak Ja!
Offline
-Nie wyobrażaj sobie zbyt wiele, zboczeńcu! Z nas dwóch, molestowany to się czuję tutaj ja. -Rzucił nieco obojętnie w stronę inkuba, przy okazji przytrzymując go, żeby nie zleciał. Ten to miał taki odlot, że mu aż Jyrgall zazdrościł. Też chciałby w ogóle nie ogarniać, co się dzieje wokół, żeby inni się musieli za niego martwić, czy przypadkiem nie został gdzieś po drodze... Ale w sumie, tylko nag był na tyle głupi, żeby się przejmować swoim oprawcą. Chyba powoli wyrabiał w sobie syndrom sztokholmski. Westchnął słysząc rozkaz lisicy.
-Sam bym sobie ten łeb opatrzył, ale nie bardzo mam czym... Ciuchów nie mam żadnych, więc nawet prowizorycznego opatrunku zrobić nie mogę. -Jęknął melodramatycznie, niczym porzucona kochanka.
Ostatnio edytowany przez Khaazara (05-10-2012 17:30:19)
Can't learn to do something well?
Enjoy doing it poorly!
Offline
Adventure Time
Prychnąłem tylko. Naprawdę mnie to nie interesowało co o mnie myślą. Wiem, że dla każdego byłem idiotą i się popisywałem. Taka już moja natura.
-Jakby ktoś się pytał, dlaczego mnie nie ma... nic nie wiecie. - warknąłem tylko, po czym rozpuściłem się w wodzie, znikając w głębiach oceanu, które zaraz przystroiło się w wielkie fale pian.
Offline
Alouette od dłuższego czasu siedziała cicho, tylko przysłuchując się innym. Cała mokra, zastanawiała się nad zachowaniem żywiołaka. Gdyby była taka, jaka chciałaby być, to poczęstowałaby go siarczystym policzkiem. Ale będąc sobą, wstała tylko bez słowa i krocząc niczym kilkuletnie dziecko podreptała do zamku.
Offline
-Marikooooo - mruknęła pijacko i przeciągle do przyjaciółki
-Chodźmy już do domu, spać mi się chce - oparła się o zielonowłosą.
Nie przeszkadzało jej że była mokra, ba, zlewała to. Przynajmniej będzie mogła tylko wejść i wyjść spod prysznica.
Oczywiście o ile da w ogóle radę się do niego doczłapać...
Offline
Terra napisał:
-Marikooooo - mruknęła pijacko i przeciągle do przyjaciółki
-Chodźmy już do domu, spać mi się chce - oparła się o zielonowłosą.
Nie przeszkadzało jej że była mokra, ba, zlewała to. Przynajmniej będzie mogła tylko wejść i wyjść spod prysznica.
Oczywiście o ile da w ogóle radę się do niego doczłapać...
-Już, już- poklepała po głowie współlokatorkę- Idziemy- bierze jej ramię i przeciąga za szyje a drugą dłoń na jej biodro- Idziemy, ciesz się że nie piłam- westchnęła i skierowała się do zamku nie przejmując się niczym.
Offline