Jęknął przerażony. No pięknie! Spróbował zrzucić Mesha trzepiąc ogonem na bok, ale demon przylgnął tak solidnie, że nawet się nie zachwiał. Jyrgall posłał gromowładne spojrzenie w stronę Dylana, całkiem słusznie mając mu za złe jego opłakany w skutkach pomysł, po czym z braku lepszych perspektyw, nachylił się nad Meshem i ugryzł go w kark. Kły niezbyt mocno wbiły się w skórę, tworząc zaczerwienione ślady, ale nie przebiły jej. Nie chciał wpuszczać do krwiobiegu chłopaka jadu, tylko troszkę go przestraszyć. Modlił się, żeby chociaż trochę poluzował chwyt!
Can't learn to do something well?
Enjoy doing it poorly!
Offline
Dziewczyna zaskoczona spojrzała na butelkę, podniosła się i rozejrzała czy to na pewno nie przewidzenia, w końcu westchnęła
-Wyzwanie- była ciekawa co jej każą zrobić, wszyscy byli tak wstawieni że miała nadzieje że nie zwrócą na niej uwagi.
Offline
- Ale ja nie chcę pływać! Ja chcę tańczyć, jestem baletnicą! - zaczął się niezdarnie wić na wężowatym ciałku, wyginając idiotycznie. Zaprzestał całkowicie, i można było nawet stwierdzić, że na sekundę całkowicie wytrzeźwiał, kiedy poczuł lekkie ugryzienie. Drgnął, spoglądając na czarnowłosego zamglonym wzrokiem, a chwilę potem uśmiechnął się zadziornie i... wtulił się w jego ogon jeszcze bardziej, wmiziując policzek w lśniące łuski. Sapnął cicho. - Jeszcze...
Offline
Skulił się pod wzrokiem Jyrgalla i odwrócił spojrzenie. Nie chciał zostać znielubiony przez posiadacza takiego ogona, ale... ale miał najwyraźniej pecha. Tak, własnie uznał, że powinien myśleć trochę więcej niż zazwyczaj.
I don't know if I am a boy
I don't know if I am a girl
I don't know how I got mad
I don't think I should get back
Offline
Zdrętwiał. Boże jakiś w niebiosach urzędujący... Daj mu siłę. Jak można lubić coś takiego? Jyrgall nie rozumiał i nie chciał rozumieć. Ale skoro brutalność nie zadziałała a jeszcze go rozochociła, to może jeśli będzie delikatny, przyniesie to odwrotny skutek..? Z miną sapera rozbrajającego bombę wyciągnął dłoń i łagodnie pogłaskał Mesha po głowie, zjeżdżając w dół na kark i plecy. Miał nadzieję, że następnego dnia nikt nie będzie tego pamiętał...
Can't learn to do something well?
Enjoy doing it poorly!
Offline
Spojrzałam na Mariko i uśmiechnęłam się.
- Walnij Mesha w tyłek. Może się przyczepi do ciebie. - odparłam z wyzywającym uśmiechem. Mina jednak mi zrzedła kiedy zobaczyłam, co albinos z wężem wyprawiają.
Goście, strzeż się, ja cię widzę! Zjem cię, jak coś przeskrobiesz!
Mimo, że jestem Adminem, nie jestem taka sztywna, jakby niektórzy Chcieli~♫
Wolę nawet nie myśleć, jak nudny byłby ten świat bez świrów takich, jak Ja!
Offline
Zamruczał cicho i przymknął oczy, jak zadowolony kociak, i nadstawił do jego dłoni, rozluźniając nieco uścisk. Zaraz jednak drgnął nerwowo, gdy usłyszał, co ma mu się zaraz stać. Spojrzał na rudowłosą ze ściągniętymi brwiami.
Offline
Zielonowłosa raz patrzyła na nią a raz na niego, w końcu westchnęła, wstała
-Może zaboleć.- uśmiechnęła się niewinnie, i z całej siły walnęła go stopą w tyłek, a miała krzepę- Chyba nie aż tak bolało?- rozbawiona go obserwuje.
Offline
Najwyraźniej nic nie działało tak, jak powinno. Jyrgall westchnął. Co prawda poczuł, że uścisk odrobinkę się rozluźnił, ale nie miał serca próbować teraz zrzucić Mesha. Pijany demon miał zbyt zadowolony wyraz twarzy. Nie lubił burzyć czyjejś radości. Odruchowo kontynuował głaskanie na tej samej trasie mając cichą nadzieję, że albo plan Nedii się powiedzie, albo Mesh po prostu sam się zsunie z jego ogona.
Can't learn to do something well?
Enjoy doing it poorly!
Offline
Zawył żałośnie. Trochę jednak zabolało. Wydął usta w podkówkę i pozwolił czerwonookiemu dalej się głaskać. Chwilę potem zapomniał o niedawnym kopniaku i ponownie zaczął mruczeć, obserwując wszystkich, poza nagiem, z ukosa.
Offline
Spoglądałam na to z bezpiecznej odległości. Jak nie zadziała, to muszę wkroczyć sama. Jeszcze mnie zacznie macać, brrr!
- Miało być ręką, ale cóż, kręć. A ja ich rozkleję. - westchnęłam ciężko do Mariko. Wstałam i kopnęłam albinosa w udo jeden raz, drugi, trzeci. Nie mocno, ale wyczuwalnie. Mój cel - żeby się na mnie rzucił. Mam nadzieję, że wystarczy go wnerwić.
Goście, strzeż się, ja cię widzę! Zjem cię, jak coś przeskrobiesz!
Mimo, że jestem Adminem, nie jestem taka sztywna, jakby niektórzy Chcieli~♫
Wolę nawet nie myśleć, jak nudny byłby ten świat bez świrów takich, jak Ja!
Offline
Zmiął w ustach przekleństwo, godząc się powoli z własnym losem. Cóż, teraz sam sobie sprawę zawalił. Zrezygnowany przestał marzyć o poprawie swojej sytuacji i po prostu pozwolił Meshowi spokojnie leżeć sobie dalej. W zasadzie, takie głaskanie po głowie trochę przywodziło Jyrgallowi jego fenka, Mikę. Ona tez lubiła takie pieszczochy. Zastanawiało go, co się stanie, jeśli podrapie chłopaka za uchem... Co pomyślał, to wykonał mając tylko nadzieję, że nie pogorszy tym swojej sytuacji. Spojrzał też na Nedię z trochę krzywym uśmiechem.
-Wiesz, chyba już się go nie pozbędziemy. Póki nigdzie mnie nie maca, niech sobie leży. Przynajmniej nikogo nie gnębi. -Poza samym Jyrgallem, oczywiście.
Ostatnio edytowany przez Khaazara (26-08-2012 23:18:43)
Can't learn to do something well?
Enjoy doing it poorly!
Offline
Diablica
Warknęła głośno na Mesha, wtulając się w ramię Dylana. Niech jej ktoś podusię zabierze, a nie ręczy za siebie.
Ze znudzeniem przyglądała się temu, co wyprawia Mesh. W sumie to nawet było jej to na rękę. Westchnęła cicho i zmrużyła oczy.
Kolega po fachu chyba lubił ból. Słodko. Sama by mu przywaliła, ale, po pierwsze - dosyć mocno, po drugie - nie zamierzała opuszczać swojego idealnego miejsca. Wymruczała coś cicho do siebie i kontynuowała obserwację.
Ostatnio edytowany przez Carolinee (26-08-2012 23:17:59)
Świat się zmienia, słońce zachodzi, a wódka się kończy.
Offline
Gdy poczuł kopanie, lekko się wnerwił, ale ostatecznie było mu zbyt miło, by się ruszać, więc tylko warknął coś i kazał dziewczynie spadać na bambus.
Dał się głaskać, a na posmyranie za uchem jęknął cicho, nadstawiając się na jeszcze. Milutko mu było.
Offline
-Widzisz? On się zachowuje jak lis. Albo pies. -Zreflektował się, że to psy są zazwyczaj zwierzętami domowymi. Jyrgall zawsze był pod pewnymi względami miękki i lubił zwierzęta. A z takim łaszeniem się Mesh nie miał żadnych szans na odrzucenie, więc posmyrany za uchem został, wedle życzenia. Nagowi już i tak było wszystko jedno.
-Poza tym, wielkiej krzywdy mi na razie nie robi. Jak zacznie gryźć albo, nie dajcie niebiosa, lizać to wtedy poproszę cię o pomoc. Zgoda? -Posłał Nedii czarujący uśmiech w nadziei, że to zadziała. Nie chciał rozlewu krwi na własnym ogonie.
Can't learn to do something well?
Enjoy doing it poorly!
Offline
Parsknęłam.
- Wtedy, czyli zapewne za chwilę to ja się odwrócę i udam, że nie słyszę nawoływania. - odparłam. A już chciałam na zakładnika wziąć włosy Mesha... to by raczej podziałało... ne?
Tylko... czemu czuję się zazdrosna?
Goście, strzeż się, ja cię widzę! Zjem cię, jak coś przeskrobiesz!
Mimo, że jestem Adminem, nie jestem taka sztywna, jakby niektórzy Chcieli~♫
Wolę nawet nie myśleć, jak nudny byłby ten świat bez świrów takich, jak Ja!
Offline
Mistrz Gry
Butelka łagodnie zatoczyła parę obrotów i wskazała po raz to kolejny na Alice.
Offline
Diablica
Westchnęła. No doobra...
- Wyzwanie raz jeszcze proszę - powiedziała z uśmiechem.
Po co ma się cackać z pytaniami... Przy wyzwaniach było zdecydowanie więcej zabawy.
Świat się zmienia, słońce zachodzi, a wódka się kończy.
Offline
-Nie zostawisz mnie w takiej sytuacji. Zeżarłyby cię wyrzuty sumienia. -Stwierdził dość słabym głosem, jakby nie był tego do końca pewien. Z drugiej strony... Cóż, w takim wypadku musiałby się po prostu obronić. Na razie tego nie chciał, ale to przecież nie było tak, że Jyrgall należy do istot jakoś szczególnie bezbronnych. Po prostu nie był sadystyczny, o. Trochę nieświadomie objął jedną dłonią ramiona Mesha, głaszcząc go po głowie drugą. Za bardzo się przyzwyczaił do myślenia o nim jak o zwierzątku.
Can't learn to do something well?
Enjoy doing it poorly!
Offline
- Ja was słyszę. - pogroził im palcem, co pewnie wyglądało dość komicznie. Poluzował objęcia jeszcze bardziej.
- Mrrr... - zaczęły się z niego wydobywać coraz ciekawsze odgłosy, wyraźnie dające reszcie do zrozumienia, jak przyjemnie mu było w tej chwili.
Offline
Na sekundę trochę zesztywniał, ale w końcu uznał, że w gruncie rzeczy nic złego mu się nie dzieje, więc kontynuował. Trochę zaciekawiły go te odgłosy. Ludzie zwykle takich z siebie nie wydawali. Wolna część ogona Jyrgalla machnęła w powietrzu kilka razy dość jasno wyrażając zainteresowanie chłopaka. Zawsze machał tym cholerstwem gdy był zaciekawiony. Oczywiście, w kilku innych sytuacjach również, tylko w trochę inny sposób. Ogon był dość uniwersalnym środkiem wyrażania emocji.
Can't learn to do something well?
Enjoy doing it poorly!
Offline
Carolinee napisał:
Westchnęła. No doobra...
- Wyzwanie raz jeszcze proszę - powiedziała z uśmiechem.
Po co ma się cackać z pytaniami... Przy wyzwaniach było zdecydowanie więcej zabawy.
-W samym bikini, udawaj syrenę na piasku, ręce wzdłuż ciała, i rób ustami jak ryba i tak jakby rybę ktoś złowił "podskakuj"- rozbawiona patrzy na Alice
Offline
Diablica
Westchnęła ciężko i powoli wstała. Coraz to bardziej idiotyczne. Dobrze tylko, że o tej porze na plaży nie było zbyt wiele ludu... I, że była pijana. Na trzeźwo raczej nigdy nie dałaby się wciągnąć w coś takiego... Pokręciła ze zrezygnowaniem głową i odeszła kawałek.
Wypuściła ze świstem powietrze i położyła się na piasku z rękoma wzdłuż tułowia, przystępując do wyzwania.
Zaczęła wić się na piasku niczym wyciągnięta z wody ryba, ustami imitując wykonywane przez to zwierzę czynności. Musiało to wyglądać naprawdę komicznie. Kiedy uznała, że ma już dość, z prychnięciem powróciła do reszty, siadając na swoim miejscu. Zakręciła butelką i ponownie wtuliła się w Dylana.
- Dobrze się bawiliście? - mruknęła, właściwie nie oczekując odpowiedzi.
Ostatnio edytowany przez Carolinee (27-08-2012 00:19:27)
Świat się zmienia, słońce zachodzi, a wódka się kończy.
Offline
Nie wiedziała co się wokół dzieje, widziała wszystko jak w stop klatkach... Za dużo alkoholu, wiedziała że na pewno, ale i tak siedziała... Ledwo bo ledwo ale owszem. Po chwili jednak z siadu, zeszła na niższy poziom, czyli parter, a konkretnie, padła na plecy plackiem patrząc na niebo... Było piękne. W ogóle tu było przepięknie... Kochała noc. Nie wiedziała czemu. Już nawet nie zwracała uwagi czy wypadnie na nią czy nie, zaczęli się tak wygłupiać że co by jej nie wymyślić, będzie maksimum taki sam ubaw... No cóż, gra w butelkę ma swoje dobre jak i złe strony...
Patrzyła na szyjkę butelki patrząc na kogo wypadnie tym razem
Offline
- Co tak merdasz? - tyknął łuskę, spoglądając pytająco na Jyrgalla. Chwilę później powiódł wzrokiem za przyjaciółką, obserwując, jak daje zgromadzonym niezły pokaz kabaretowy. Odchylił nieco głowę, by nie zaparskać ze śmiechu Jyrgallowego ogonka. Resztki rozumu zostały jednak, niewypłukane przez alkohol.
Offline
-Merdam, bo tak mi się podoba. -Odparł w zgodzie z prawdą. Miał co prawda ochotę zacząć świergotać jak zakochana nastolatka, że robi to ze szczęścia, bo jest tak blisko swego ukochanego i ta chwila jest tak cudowna, że planuje wspólne życie, domek na skraju lasu i gromadkę dzieci. Pewnie normalnie zrobiłby to, w nadziei, że to odstraszy Mesha. Ale Nedia siedziała obok i na pewno słuchała. Dlatego wolał darować sobie te kłamstwa, przynajmniej dzisiaj. Powiódł za to wzrokiem za Alice i jej wygłupami. Z każdym kolejnym zadaniem przekonywał się, że nie miał tak znowu najgorzej. Chociaż teraz mu się za to dostawało od losu. Był wdzięczny demonowi, że przynajmniej go nie opluł.
Can't learn to do something well?
Enjoy doing it poorly!
Offline
Mistrz Gry
Butelka zakręciła się i wskazała jednocześnie na Mesha i Jyrgalla, którzy to byli w tej chwili prawie jak jedna osoba.
Offline
- To jak piesy. Też merdają, jak im się podoba. - stwierdził filozoficznie, a potem zerknął, kto będzie miał to nieszczęście zmierzyć się z przeznaczeniem. Jakież było jego zdziwienie, kiedy butelka wyraźnie wskazywała ich obu. Naraz.
- Wyzwanie chyba, nie? - zapytał cicho.
Offline
Zesztywniał. Mówiąc całkiem szczerze, zrobiło mu się trochę słabo. Nieco przestraszony spojrzał na inkuba.
-Może być wyzwanie. -Wolał to od pytania. Zwłaszcza, że bał się, o co mogłaby spytać ich obu. Chociaż z drugiej strony... Cóż, miał chyba pecha do Alice.
Ostatnio edytowany przez Khaazara (27-08-2012 00:54:37)
Can't learn to do something well?
Enjoy doing it poorly!
Offline